Od pewnego czasu nie sięgałam po
książki kryminalne i sensacyjne. Nie było to absolutnie spowodowane tym, że
takiej literatury nie lubię. Po prostu jakoś się nie składało – być może nie
miałam odpowiedniego nastroju. A może po prostu żadna ciekawa książka
kryminalna nie trafiła w moje ręce?
Gdy zobaczyłam „Tożsamość
zbrodni” Damiana Jackowiaka na liście książek do recenzji wydawnictwa Novae
Res, pomyślałam, że to jest to! Po jakimś czasie listonosz przyniósł mi paczkę
i… książka trafiła na półkę. Przez jakiś czas ją przekładałam, oglądałam i znów
odstawiałam. Czasem tak mam, że bardzo chcę coś przeczytać, ale mimo to
odwlekam ten moment w nieskończoność… Też tak macie czasami? W końcu zdecydowałam się zmierzyć z
Tożsamością i… gdyby nie fakt, że wstaję do pracy o 4.30 rano, pewnie nie
położyłabym się spać w ogóle – aż do przeczytania, a raczej pochłonięcia
całości… Czytanie musiałam rozłożyć w czasie, niecierpliwie czekając by
wreszcie mieć ją w rękach i w końcu dowiedzieć się kto zabija kobiety i jak się
ta sprawa kryminalna zakończy?
Jednym z głównych bohaterów jest
Michał, który pewnego dnia powraca do małego miasteczka po pięciu latach
nieobecności. Jest byłym żołnierzem, weteranem wojennym, z masą blizn na ciele.
Gorsza są jednak blizny i rany na jego psychice. To one powodują, że Michał
świadomie decyduje się zgłosić do miejscowego szpitala psychiatrycznego po
pomoc. Ma koszmary, zwidy i lęki, które utrudniają mu funkcjonowanie i życie.
Po trzech miesiącach pobytu w szpitalu Michał zostaje wypisany i wprowadza się
do swojego rodzinnego domu. Postanawia odnaleźć swoją dawną miłość, o której
nie mógł zapomnieć przez te wszystkie lata pobytu na służbie. Decyduje się też
odnowić kontakty z przyjaciółmi dzieciństwa. „Pięciu przyjaciół, teraz i na
zawsze!”. To było ich motto. Tylko czy ta przyjaźń przetrwała próbę czasu?
Bartek z kolei niedawno otrzymał
awans na detektywa. Pracy poświęca cały czas. Jest żonaty, ale jego relacje z
żoną nie układają się najlepiej. Szczerze mówiąc, Bartek nie stara się tego
nawet zmienić. Oddalają się od siebie z żoną i żadne z nich nie próbuje temu
zaradzić.
Pewnego dnia razem ze swoim
partnerem Robertem otrzymują wezwanie na miejsce zbrodni. To ma być pierwsza
sprawa, którą młody detektyw będzie rozwiązywał. Ofiarą jest młoda dziewczyna,
której ciało położono na wypalonym w trawie pentagramie. Miejsce wydaje się być
wcześniej przygotowane, a morderca musiał mieć sporo czasu, aby to zabójstwo
dobrze zaplanować. Kim była ofiara? Dlaczego zginęła? Czemu pentagram?
Wkrótce okazuje się giną kolejne
kobiety, a zabójca czuje się coraz pewniej, pozostawiając na miejscach zbrodni
wskazówki oraz swoisty „podpis”.
Kto może być w to zamieszany? Jak
z tymi wszystkimi morderstwami powiązany jest Michał? Kto okaże się brutalnym
mordercą? Co łączy ofiary? Jakie tajemnice skrywają poszczególni bohaterowie? W
miarę czytania książki pytań rodzi się coraz więcej…
Autor poprowadził akcję tak
umiejętnie, że nie sposób rozeznać się ani domyśleć, kto za tym wszystkim stoi?
Jaki jest jego motyw? Wątki plączą się, przeplatają, rozplatają i znów splatają
pozostawiając czytelnika kompletnym chaosie myślowym. Każdy praktycznie wydaje
się być podejrzanym. Nie sposób jednak przewidzieć zakończenia, ani przybliżyć
się do rozwiązania zagadki – kim jest morderca?
Damian Jakubiak napisał kryminał,
który zaskoczy zwrotami akcji, wciągnie do reszty – do ostatniej strony
trzymając w napięciu. Czytelnik na pewno nie odłoży książki na bok, bez
przeczytania jej do końca.
Mroczne wizje Michała, jego
wojenne koszmary zostały opisane w taki sposób, że miałam wrażenie, że i ja je
widzę…
Na szczęście dla mnie opisy miejsc zbrodni nie były za bardzo uszczegółowione, więc nie miałam wrażenia, że czytam kryminał z pogranicza horroru.
Nie lubię takich książek i po nie nie sięgam.
Myślę, że książka powinna
zadowolić osoby lubiące wątki kryminalne, z dobrze opracowaną fabułą. Szczerze
polecam.
Za możliwość przeczytania książki
dziękuję wydawnictwu Novae Res.
Wydawca: Novae Res