Książka
przekazana do recenzji przez wydawnictwo Novae Res.
„Absurd jest
nadzieją na opak”.
Czego można się
spodziewać po książce o siostrze, która razem z innymi siostrami ze Zgromadzenia
Sióstr Herbalistek prowadzi pogotowie? Śmiechu, absurdu, fantastycznych
pomysłów autorki na przypadki podopiecznych, których problemy są czasami, jakby z kosmosu – przez co
rozśmieszają i bawią.
Euzebia
Wichajster trafia do Zgromadzenia kierowana przez swojego osobistego anioła
stróża o imieniu Arcydzięgiel. Zanim jednak została siostrą była kobietą, która
już w wieku czternastu lat „stała się poglądowo anarchistyczna” i „stanęła okoniem”
orzekając, że nie będzie prowadzić rodzinnego interesu – apteki. Wbrew
oczekiwaniom rodziny ukończyła szkołę zawodową o specjalności mechanik
samochodowy. Euzebia miała też zamiłowanie do zielarstwa – dużo na ten temat czytała
i eksperymentowała.
Ta zielarska
wiedza przyda jej się później w Pogotowiu, które będzie prowadzić razem z trzynastoma innymi siostrami. Euzebia po
wstąpieniu do zgromadzenia otrzymuje imię Konoppia – przez podwójne „p” z szacunku
do jej rozmiarów. Trzeba wspomnieć, że siostra Konoppia ma kształty
przypominające kulę.
Pierwszym
przypadkiem jakim musi zająć się siostra Konoppia w pogotowiu jest przypadłość Teodory
z Hajnówki.
Panią tą nękają
uporczywe… gazy… Puszcza je w wszędzie i
w najbardziej nieodpowiednich momentach. Kobieta ta kupiła skunksa o wdzięcznym
imieniu Fuj, by móc winą za zatruwanie powietrza w domu obarczać zwierzaka. Dochodzi
do tego, że nawet podczas chwil intymnych mąż musi mieć klamerkę na nosie. W
jaki sposób poradzi sobie z tym problemem siostra i co zaleci Teodorze? Po odpowiedź
oczywiście zapraszam do książki.
Takich pacjentek
i pacjentów z różnymi dziwnymi i czasem mega śmiesznymi przypadłościami siostra
Konoppia będzie miała styczność cały czas. Poznajemy tu pana Edmunda, który ma
zamiłowanie do… kominów, czy Onufrego, który jest miłośnikiem zwierząt
wszelakich i zwraca się do siostry z prośbą o pomoc w pozbyciu się tasiemca,
czy też Eugenii, którą natura obdarzyła nadmiernym owłosieniem całego ciała. To
tylko kilka przykładów, z jakimi przyjdzie zmierzyć się Konoppii. Wszystkie równie
skomplikowane i śmieszne.
Cała książka jest
śmieszna, choć nie jest to typowa komedia, a raczej groteska, napisana z
przymrużeniem oka. Z pewnością nie jest to
książka dla osób, które nie potrafią się śmiać i takich, które nie lubią czytać
książek mających trochę prześmiewczą tematykę. Do mnie Konoppia i jej opowieść
trafiła, rozśmieszyła i ubawiła. Niektóre fragmenty przeczytałam jeszcze raz
przy okazji pisania tej recenzji.
Na pewno jest to
inny rodzaj powieści niż te, po które sięgam na co dzień. Nie był to jednak
czas stracony, a autorka niejednokrotnie mnie rozbawiła wymyślając bohaterom
przypadłości, które wydają się być tak bardzo absurdalne, że aż niemożliwe.
Każda z postaci opisanych w książce jest barwna, ciekawa i charakterystyczna.
Książkę czyta się szybko, bez uczucia znudzenia i marzeń o szybkim zakończeniu.
Do tego wszystkiego należy wspomnieć o umieszczonych co jakiś czas rysunkach,
bardzo dosłownych, zwracających uwagę i komicznych. Do tego stopnia, że
czytając książkę w pociągu, musiałam obrazki czasem zasłaniać karteczką
samoprzylepną ;)
Podsumowując
uważam moje spotkanie z Konoppią za udane i daję ocenę 7/10.
Wydawca: Novae Res
Świetna sprawa. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń