Pewnego dnia zobaczyłam
informację, że planowany jest Book Tour z książką „Szkoła latania” Sylwii
Trojanowskiej . Niewiele myśląc zgłosiłam się, bo wcześniej nie miałam okazji
zapoznać się z twórczością tej autorki. Wkrótce książka była w moich rękach,
zaczęłam czytać i… przepadłam.
Nie mogłam się oderwać, odlepić,
odkleić, czy jakkolwiek inaczej to nazwiecie…
Główną bohaterką „Szkoły latania”
jest osiemnastoletnia Kaśka. Jej największym problemem jest nieakceptowanie
siebie i swojego wyglądu…
„Nazywam się Katarzyna Laska, choć laska ze mnie żadna i od
kiedy jestem świadoma swego wyglądu, nazwisko to traktuję bardziej jako ironię
losu. Jak można się nazywać Laska i wyglądać jak pączek, wielki, przerośnięty
pączek, na dodatek oblany podwójną warstwą lukru? Katarzyna Pączek… Tak, w
zasadzie to chyba „Pączek” bardziej pasowałoby do mnie niż „Laska”, ale cóż…
Jestem Laska, Katarzyna Laska.“
W
rodzinie dziewczyny od zawsze panował kult jedzenia i zachwyt nad
krągłościami. Jedynie mama dziewczyny jest zupełnie inna, szczupła i nie ma
tak uwielbianych i podziwianych przez całą rodzinę „rubensowskich
kształtów“.
Po
jednym z takich spotkań rodzinnych, które kończą się u Kaśki problemami
żołądkowymi z przejedzenia, dziewczyna postanawia coś zmienić w swoim
życiu.
„Jesteś gruba na własne życzenie
i na własne życzenie od dziś zaczniesz chudnąć, Katarzyno!“ – po tym,
jak wypowiada te słowa na głos, odczuwa ulgę i zaczyna wierzyć, że jej się
to na pewno uda.
Razem
z mamą szukają odpowiedniego lekarza, który jej w tym pomoże. Po kilku
nieudanych wizytach u terapeutów, trafiają
do gabinetu Penelopy Hoppe, która obiecuje efekty, ale zaznacza, że Kasia
będzie musiała wykonać wszystkie jej polecenia. Marzeniem Kaśki jest osiągnąć
wagę 64 kilogramów – czyj jej się to uda?
Jednym
z zaleceń Penelopy są grupowe spotkania w „Szkole latania“ – to magiczne miejsce, w którym spotykają się ludzie z problemami i którzy chcą sobie
nawzajem pomóc.
„Przemierzając
korytarz, nie mogłyśmy nie zauważyć tablic z białego korka, na których
grafitowymi literami wypisane były hasła motywacyjne, w stylu: Na pewno Ci się
uda!
Dziś
jest dobry dzień, aby zacząć!
Uwierz
w siebie! Gdzie będziesz, jeśli nie zrobisz tego kroku już
teraz!
Pod
nimi umieszczone były różnokolorowe kartki, zapisane przez uczestników
poszczególnych grup terapeutycznych. Opisywały one ich walkę z trudnościami,
ich wątpliwości i sukcesy, ich nadzieje i porażki.“
Podczas
sesji grupowej w „Szkole latania“ Kasia poznaje Maksa. Tajemniczy i małomówny
chłopak przyciąga jej wzrok, a gdy dziewczyna odkrywa, że Maks także jej
się przygląda, nie może przestać o nim myśleć. Nie ma jednak śmiałości by z nim
porozmawiać, ani nawet do niego podejść. To Maks wykonuje pierwszy krok i na
spotkaniu wigilijnym podchodzi do dziewczyny. Niestety stres i ogromna niepewność
siebie powoduje, że Kaśka nie jest w stanie z nim porozmawiać. Chłopak nie
daje jednak za wygraną i wkrótce potem Kaśka odkrywa w swojej skrzynce
mailowej emaila od niego. Od tej pory będą ze sobą regularnie korespondować. Czy ta
znajomość przerodzi się w coś więcej? Czy dziewczyna uwierzy w siebie i będzie
w stanie zaufać słowom Maksa, że naprawdę mu się podoba?
„Szkoła
latania“ jest pierwszym tomem z serii o tym samym tytule. Sylwia
Trojanowska napisała ją tak, że od pierwszej strony nie można oderwać się od
opowiedzianej przez nią historii.
Nie
jest to tylko książka o odchudzaniu, nie znajdziemy w niej przepisów na
dietę cud, ani gotowej recepty na zrzucenie wagi. Jest to książka o tym,
jakie mamy kompleksy, jak mało wierzymy w siebie, a także o tym, jak
okrutni potrafią być ludzie dla tych, którzy są inni. To książka o walce z samym
sobą, o pokonywaniu trudności, własnych słabości i ogromnej sztuce
podobania się samemu sobie. Niewielu z nas się to udaje, większość z nas
ma mniejsze lub większe kompleksy, większość z nas chciałaby coś w sobie
zmienić.
Jest to
także książka o uczuciu, rodzącej się miłości między dwójką młodych ludzi.
Polecam
ją wszystkim tym, którzy chcą przeczytać coś niebanalnego, nie ociekającego
słodyczą niczym polukrowane pączki. To książka, która może być wsparciem dla
takich osób, jak ja, które walczą ze swoimi słabościami.
Wiem
już, że nie będzie to historia na jeden raz, bo taką książkę czyta się chętnie
po raz kolejny i za każdym razem znajduje się w niej słowa, które wspierają,
mobilizują i nie pozwalają się poddać. Nie jest to także opowieść tylko
dla młodych ludzi – to opowieść dla wszystkich. Dla mnie, dla Ciebie i dla
Twojej mamy także. Każdy znajdzie w niej wartości, które po przeczytaniu
książki nadal będą nam krążyły po głowie, a wręcz pobudzały do przemyśleń.
Mogę to z czystym sumieniem napisać, że cała seria zagości niedługo na półce
w mojej biblioteczce i będzie jedną z ulubionych serii, do których
będę wracać.
Na
koniec chciałabym jeszcze dodać od siebie kilka słów o autorce – z powodów
rodzinnych, nie udało mi się niestety spotkać z nią w moim rodzinnym
mieście, ale miałam z nią okazję „rozmawiać“ na jej FP. Sylwia jest
cudowną, ciepłą i przemiłą osobą. Odpowiada na każdą wiadomość i nie trzyma
nosa wysoko w chmurach, bo jest sławną autorką.
Bardzo jej dziękuję za możliwość
porozmawiania i mam nadzieję, że moje marzenia się spełnią i już niedługo
uda mi się z nią spotkać osobiście w moim rodzinnym mieście.
Wydawca: Videograf
Wydaje się lekka i przyjemna, jak i bardzo wartościowa i pouczająca. Do tego śliczna okładka 😀
OdpowiedzUsuńJestem szczerze zainteresowana tą książką 😀
Pozdrawiam serdecznie
cojaczytuje.blogspot.com
Cieszę się, że mogłam Cię zachęcić do przeczytania tej książki.
UsuńMyślę, że nie będziesz żałować. U mnie w kolejce czekają już pozostałe dwa tomy :)
Pozdrawiam cieplutko!
Mnie również ta książka zachwyciła, a kolejne części są jeszcze lepsze! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
http://tworze-czytam-fotografuje.blogspot.com/