Dzisiaj
chciałabym zachęcić Was do sięgnięcia po kolejną książkę Anny Kasiuk „Za
zakrętem”. Miałam to szczęście, że mogłam przeczytać ją jeszcze przed premierą,
dzięki wydawnictwu Novae Res.
Główną bohaterką
jest trzydziestodwuletnia Agnieszka, której życie wywraca się do góry nogami, gdy
w wypadku samochodowym giną jej rodzice. Od tego momentu Agnieszka musi
zaopiekować się swoim małym bratem Dawidem. Dotąd miała całkowite oparcie w rodzicach,
mogła na nich w każdej chwili polegać, a mama była jej najlepszą przyjaciółką.
Gdy było im źle, gdy miały potrzebę
oderwania się lub gdy po prostu chciały pobyć
ze sobą i porozmawiać, wybierały się na zakupy i nawet, jeśli nic nie kupiły,
uważały ten czas za wspaniały. Po prostu były razem. Teraz Agnieszka musi sama zmierzyć
się z życiem i dodatkowo odpowiedzialnością za młodszego brata. Co nie jest
łatwe. Sytuację komplikuje jeszcze fakt, że Agnieszka ma obawy o bezpieczeństwo swoje i brata. Decyduje się na najtrudniejszy krok – sprzedaż rodzinnego domu
i wyjazd z miasta, w którym nie czuła się już bezpieczna.
„Gdzie będzie
nasz nowy dom? To pytanie powtarzałam jak mantrę przez ostatnich kilka tygodni.
Dokąd się
przenieść, gdzie będzie nam dobrze, bezpiecznie? Gdzie będziemy mogli żyć tak,
by zapomnieć o tej jednej chwili, która pchnęła nas w najciemniejszy róg
ludzkiej podłości, znieczulicy naszego prawa, tworzonego przez takich samych
oprawców, jak ci, przed którymi to prawo powinno nas chronić?”
Pakują swoje bagaże,
wsiadają do samochodu i wyruszają w nieznane. Dokąd ta droga ich zaprowadzi?
Gdzie zamieszkają? Czy uda im się stworzyć gdzieś nowy dom?
„Nikt nigdzie na
nas nie czekał, nie mieliśmy się do czego spieszyć. Kiedy jednak zapadał zmrok,
inaczej odbierałam już tą kwestię. Wszyscy udali się do swoich domów, mijane
okna zaczynały kolejno rozbłyskiwać światłami, podczas gdy my, jak dwie
bezdomne istoty, wciąż przemierzaliśmy naszą drogę donikąd”.
Agnieszka jedzie
w góry, gdzie przez ogromy przypadek, a może i przeznaczenie trafia do
pensjonatu prowadzonego przez Anielę, której w pracy pomaga trzech synów. Dziewczyna
początkowo nie planuje zostawać tam dłużej niż kilka dni, ale stopniowo coraz
bardziej odsuwa od siebie myśl o wyjeździe. Codzienne prace w pensjonacie, do
których angażuje ją babcia Aniela (tak z czasem zaczyna nazywać właścicielkę
pensjonatu) wyciszają ją, uspakajają i powoli pozwalają wierzyć, że bandyci
przed którymi uciekali, nie znajdą ich. Wciąż nieufna wobec obcych, powoli
otwiera się przed Anielą i jej synami. Zaczyna im ufać, traktować jak rodzinę,
którą tak brutalnie jej odebrano.
„Nie mogłam sobie
pozwolić na wielogodzinne rozmyślania, co również wydawało mi się przemyślanym
zabiegiem Anieli. Dzięki temu odpoczywałam psychicznie, dźwigałam się jak
Feniks z popiołów. Moje życie było teraz proste . (…) Byłam szczęśliwa i coraz
głośniej potrafiłam się do tego przyznawać.”
W uzyskiwaniu
równowagi pomaga Agnieszce także coraz większe zainteresowanie, jakim obdarza
ją jeden z synów Anieli, Jacek. Jacek jest mężczyzną postępującym często według
własnego kodeksu i honoru. W młodości buntownik, który niejeden raz sprawił
rodzicom kłopot i przysporzył zmartwień swoimi wybrykami i zachowaniem. Jego
czasem mroczne, a czasem delikatne zachowanie przyciąga Agnieszkę coraz
bardziej. Ma jednak świadomość, że przeszłość i to, przed czyn uciekła może w
każdej chwili zakłócić jej szczęście. Boi się więc stworzyć prawdziwy związek,
zwłaszcza, że dotąd nie miała dobrych doświadczeń w relacjach z mężczyznami.
Zawsze potem cierpiała.
Czy teraz też tak
będzie? Czy jednak uda się im stworzyć coś stałego i pięknego?
Czy Jackowi uda
się raz na zawsze przepędzić obawy dziewczyny i męczące ją co noc koszmary? Czy
będzie chciał zawalczyć o ten związek i nie podda się w końcu? I co na to
wszystko Aniela?
Jak zakończy się
cała historia, czy Agnieszka będzie musiała zmierzyć się z przeszłością i
ludźmi, przed którymi zmuszona była uciec aż na drugi koniec Polski?
Długo
zastanawiałam się od czego zacząć pisać tą recenzję. Nie, nie dlatego, że nie
wiedziałam co chcę napisać i jak, ani nie dlatego, że książka mi się nie
podobała. Wręcz przeciwnie. Po przeczytaniu tej książki musiałam zebrać myśli
tak, by przedstawić to, jakie odczucia we mnie obudziła i ku jakim
przemyśleniom mnie skłoniła.
To nie jest książka o której można napisać kilka
prostych słów.
Anna Kasiuk osiągnęła
moim zdaniem po raz kolejny mistrzostwo w budowaniu klimatu, charakterystyki postaci,
przemyśleń bohaterów, których mnóstwo zaznaczyłam w książce, jako moje
ulubione. Przepięknie opisane krajobrazy, przyroda i górski klimat powodują, że
czytelnik czuje, jakby sam zamieszkał w pensjonacie Anieli i oddychał tamtym
górskim powietrzem.
Nie jest to na pewno historia, którą czyta się jak lekkie czytadełko,
okraszone dużą dawką humoru i często śmiesznymi zachowaniami głównych
bohaterów.
Nie, to powieść, która na długo zapuszcza w czytelniku swoje
korzenie. Nie pozwala o sobie zapomnieć, ani przestać o niej myśleć. To rodzaj
książki, który chcę mieć na półce, by do niej wracać, by przypominać sobie
zaznaczone cytaty, albo przeczytać ją jeszcze raz i ponownie żyć życiem jej
bohaterów. Autorka ma ogromny dar pisania, który wciąga czytelnika jak magnes,
nie pozwalając oderwać się od opowiadanej przez siebie historii. Tak, jak w
serii „Łowiska”, którą miałam przyjemność czytać i recenzować, tak i „Za
zakrętem” zaliczam do moich ulubionych powieści, które z dumą stawiam w swojej
biblioteczce.
Na koniec tej
recenzji dodam tylko, że poleciłam ją już mojej mamie, moim znajomym, a nawet
babci. Polecam ją także Tobie.
Wydawca: Novae Res
Bardzo miło jest czytać taką opinię. Tym bardziej, kiedy jest ona pierwszą opinią. Dziękuję ❤
OdpowiedzUsuń