niedziela, 18 czerwca 2017

19. "Konkurs na żonę" - Beata Majewska.



Kilka tygodni temu otrzymałam przesyłkę, a po rozpakowaniu moim oczom ukazała się książka z cudnie wyglądającą okładką (dziękuję wydawnictwu Książnica za możliwość przeczytania tej powieści). Książka była przewiązana różową wstążeczką, z dołączoną do niej dedykacją od samej autorki. To było naprawdę miłe i sympatyczne. Pozytywnie nastawiło mnie też do książki i do autorki. Nie pomyliłam się, ale o tym za chwilę  :)

Głównym bohaterem książki jest blisko trzydziestoletni Hugo Hajdukiewicz, któremu wujek postawił w testamencie warunek – Hugo odziedziczy ogromny spadek po wuju jedynie wtedy, gdy przed 30tymi urodzinami założy rodzinę. Rzecz niby prosta, gdyby nie fakt, że nie ma odpowiedniej kandydatki. Hugo, któremu niczego w życiu nie brakuje – jest młodym, wziętym prawnikiem, jeździ super drogimi samochodami, mieszka w luksusowym apartamencie, chadza do najmodniejszych klubów, ubiera się modnie i drogo. Do niedawna mieszkał w Ameryce, gdzie ukończył Harvard, jedną z najbardziej znanych uczelni amerykańskich. Wrócił do kraju by dopilnować i powiększyć prawnicze imperium zmarłego wuja. Niby ma wszystko, ale nie ma tego najistotniejszego – żony i dziecka.

Jakiś czas temu przyjaciel udzielił mu rady: „ Pamiętaj, bracie, najlepszą kandydatkę na żonę znajdziesz w bibliotece albo kręcącą się przy dzieciach czy pracującą jako wolontariuszka w fundacji, ewentualnie na spotkaniach grup oazowych, ale z tym ostrożnie, bo na fanatyczkę trefić nietrudno. A jeśli pod uwagę weźmiesz, gdzie takie perełki mieszkają – szukaj wyłącznie po wsiach i małych miasteczkach”.

Młody prawnik postanawia zorganizować konkurs na żonę. Plan zakłada „wyszukanie kandydatki wśród najbardziej pilnych bywalczyń czytelni albo wyłonienie jej w drodze konkursu literackiego”.
Czy plan się powiedzie? 
 
Łucja Maśnik jest młodziutką studentką, pochodzącą z dużej, ale skromnie żyjącej rodzinie.
Od dziecka wychowywała ją babcia, bo rodzice zginęli w wypadku podczas burzy, gdy Łucja była małą dziewczynką. Pewnego dnia w jej ręce trafia ogłoszenie o konkursie i postanawia wziąć w nim udział. Musi napisać artykuł na temat „Idealnej żony, idealnego męża – XX i XXI wiek, różnice w percepcji”.
Do wygrania są pieniądze, a tych Łucja nie ma za dużo...
Jej praca zajmuje drugie miejsce, więc Łucja udaje się do firmy ABC Matrix by odebrać nagrodę. Tam poznaje Hugo, który postanawia umówić się z Łucją i zaprasza ją na randkę. Jest przecież idealną kandydatką na żonę… 

Jak zakończy się ta historia? Czy Hugo spełni warunek wujka i ożeni się oraz spłodzi dziecko przed trzydziestymi urodzinami? Czy Łucja zakocha się w młodym prawniku? Czy cała opowieść zakończy się szczęśliwie?  Nie udzielę odpowiedzi na te pytania, by nie zdradzić za dużo. Jak zawsze zapraszam do lektury :)



Książkę Beaty Majewskiej czyta się lekko i przyjemnie. Czytelnik od pierwszej strony zostanie wciągniętyw misternie uknuty plan na znalezienie żony. Choć czasem naiwne zachowanie Łucji może zirytować, należy pamiętać że jest to młodziutka, niedoświadczona osóbka, która nie miała zbyt wielu okazji by poznawać świat i ludzi. Hugo plecie sieć wokół dziewczyny, by osiągnąć swój cel – zdobyć żonę. Cała historia nie jest jednak typowym romansem, ale ma smak słodko gorzki – pokazuje precyzyjnie, jak skrzywione może być ludzkie postrzeganie świata przez pryzmat bogactwa i pieniądza. Jak przez bogaczy odbierani są ludzie, którzy nie ubierają się w najmodniejszych butikach, nie mieszkają w najlepszych apartamentach położonych w najbardziej luksusowych lokalizacjach. 

Autorka z wielką wprawą pokazuje łatwe życie, gdy ma się pieniądze i można dzięki nim osiągnąć wszystko oraz życie, gdy trzeba walczyć o każdą złotówkę, by przeżyć. Choroba, czy śmierć nie ominie nas, gdy mamy bogactwo, pieniądze, apartamenty, kilka firm. Nie ominą nas zmartwienia, bo pieniądze dają jedynie stabilizację w życiu - fakt, że nie musimy się martwić, że nie mamy za co kupić płaszcza na zimę, czy nowych kozaków lub po prostu ugotować obiad.

„ Że niby bogaty? I co z tego? I tak umrze, a do grobu majątku nie zabierze” – mówi przyjaciółka Łucji na jej obiekcje, że Hugo skończył prestiżową uczelnię, ma pieniądze i firmę a ona jest tylko skromną studentką. 

Wielkim plusem dla mnie było też to, że wątek amerykański jest tu delikatnie wpleciony, ale nie zdominował całej opowieści. Jest to książka o polskich realiach, polskich klimatach, polskim społeczeństwie, po prostu polskim życiu.
Każda z postaci została przez autorkę bardzo dobrze scharakteryzowana, a niektóre dialogi, które ze sobą prowadzą, rozśmieszają i bawią. Część „powiedzonek” zapisałam sobie, bo są naprawdę dowcipne. „Nie biegaj jak Tom za Jerrym, tylko usiądź” lub „ Ależ ty jesteś zielona… A desperacją wieje, że mnie zaraz wyrzuci za okno”. 

Podsumowując jest to powieść, która nie ma szansy znudzić się podczas czytania. A po jej przeczytaniu odczuwa się niedosyt. Na szczęście już niedługo będzie można przeczytać drugi tom, którego nie mogę się już doczekać!


Wydawca: Książnica

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz